Linki: o artystce

Film, sjesta i film na dzień dobry są filmami, które powstały w oparciu o prostą czynność rejestrowania rzeczywistości. Nie ma w nich narracji, ani innych konstrukcji, do których jesteśmy przyzwyczajeni używając słowa film. Ponieważ jestem malarką, traktuję moje filmy raczej jako obrazy wzbogacone o wymiar czasowy; są one obrazami, które się dzieją. Dzięki temu mogę pokazać zapis subtelnych, prawie niezauważalnych procesów, w których narzędziem jest światło, czas i miejsce. Te trzy elementy służą mi do tworzenia atmosfery a także do budowania napięcia, które choć słabo wyczuwalne sprawia, że główną zasadą tych filmów staje się oczekiwanie. Zamiast akcji czy narracji, podstawową strukturą moich filmów są więc delikatne procesy dziania się, którym towarzyszy uczucie oczekiwania. Mimo tego, że nie pojawia się tu postać ludzka, moje filmy odnoszą się silnie do ludzkiej obecności, do konkretnego stanu umysłu.

Minimalistyczne założenie moich filmów ma swój wyraz w tytułach. Używanie zbyt dużej ilości słów spowodowałoby dysonans, dlatego postanowiłam ten pierwszy nazwać po prostu filmem. Drugi, ponieważ został nakręcony podczas sjesty na południu Europy, dostał swój tytuł od pory dnia, a trzeci, ponieważ jest rejestracją wschodu słońca nosi tytuł film na dzień dobry.

Film i film na dzień dobry, chociaż są do siebie dość podobne – jeśli chodzi o sposób potraktowania miejsca – różnią się jednak sposobem budowania napięcia. Miejsce uznałam za ważny element tych filmów. Nie posłużyłam się jednak żadną konkretną przestrzenią i zamiast tego użyłam wnętrza pudełka. Jego prosta i oszczędna forma jest mi w szczególny sposób bliska, a oczyszczona przestrzeń wnętrza jest czymś na kształt mikroświata lub małej rzeczywistości. Tym sposobem miejsce przeze mnie wybrane staje się wszystkimi miejscami jednocześnie. Mam tu na myśli taką sytuację, dzięki której pokazując zaledwie znikomy fragment rzeczywistości, czyli przy użyciu bardzo oszczędnych środków, można pokazać więcej. Pierwszy z filmów to zapis procesu zmian zachodzących w oświetleniu wnętrza takiego właśnie pudełka. Cała jego struktura i system delikatnych napięć wynika jedynie z obserwowania tego, co zarejestrowała kamera i na co nie ma wpływu nawet ten kto kręci film. Zmiany w oświetleniu, które zachodziły za oknem w trakcie wietrznego dnia były rejestrowane we wnętrzu, ustawionego na oknie, pudełka. W filmie na dzień dobry, choć zasada filmowania nie uległa zmianie, to napięcie jest budowane w inny sposób – wnętrze pudełka jest stopniowo rozświetlane przez wschodzące słońce. Proces trwa od całkowitej ciemności, aż do pełnego pojawienia się światła i koloru wschodu słońca odbitego na białych ściankach pudełka. Chociaż zmiany zachodzące w perspektywie zaledwie kilku minut są znaczne, to sam proces wyłaniania się zarysów wnętrza jest właściwie niezauważalny dla oka.

Sjesta, jak się okazało w sposób pierwotnie niezamierzony, jest trzecim filmem cyklu. Podobnie jak poprzednie, tak i ten dotyczy kolejnej pory dnia. Sjesta w swojej wizualnej postaci różni się jednak od dwóch pozostałych. Nie ma już pudełka, ani też perspektywy wnętrza. Kadrem filmu jest szczelina między ciemnymi, poruszanymi wiatrem kotarami, przez którą dostaje się światło. W rzeczywistości trudno jest zidentyfikować to, na co się patrzy, ponieważ film kręcony jest w dość dużym zbliżeniu i wydaje się być dość abstrakcyjny w swojej formie. Ma on także znacznie większą dynamikę w porównaniu z poprzednimi, a jego forma, mimo że bardziej abstrakcyjna, to jednak jest dużo swobodniejsza.

Beata Stankiewicz

Strona główna » Archiwum » Wystawy » 2004 » Beata Stankiewicz, „Sjesta” (pokaz filmów), 29.10.2004