O takiej robocie na wiosce słów kilka…

„Wioskowa robota” stała się udziałem malarza Ignacego Czwartosa! Ze śmiałością można tak powiedzieć patrząc na malarstwo jakże naiwne, prowincjonalne; tak obce światowym dokonaniom garstki „godnych”, jakże opiniotwórczych i jeszcze bardziej samozadowolonych z siebie artystów. Nic ciekawego… to przecież malarstwo tradycyjne… abstrakcja taka jakby prowincjonalna… ot taka właśnie wioskowa robota. To tylko kilka płócien… trochę dużych, trochę małych… nieco nowoczesności i nieco tradycji. Naprawdę nic zajmującego dla samozadowolonego „godnego”. A miejsce na wystawę? Ta Otwarta Pracownia! Nikt tutaj nie zagląda… a bo ściany krzywe… za zimno, a kiedy indziej za daleko i nie po drodze… brak rozwrzeszczanych kuratorek i elokwentnych prezesek. Tam konserwa artystyczna ponoć, zapatrzona w Nowosielskiego jak w ikonę…. ikonkę. Tacy dziwni wioskowi ludzie, wioskowe ich guru i wioskowa sztuka… a pośród nich „Sarmata”, malarz polski prowincjonalny Ignacy Czwartos.

Krytykujący z całą pewnością wypunktują wszystko. Ich ocena nie osłabi jednak widocznego w owej robocie autentyzmu i prawdziwego zaufania wobec nieelegancko i jakże niemerytorycznie krytykowanego ostatnimi czasy malarza, który kilkanaście lat temu życzliwie wspierał grupkę młodych, niedoświadczonych twórców. Jednym z owych początkujących był Ignacy Czwartos, dla którego osoba Jerzego Nowosielskiego stała się swoistym kierunkowskazem. Bogactwo duchowe, jak i wielkie doświadczenie malarskie odcisnęło się w twórczości młodego malarza, jak i jego kolegów współtwórców Otwartej Pracowni. Jerzy Nowosielski stał się pryzmatem, poprzez który początkujący twórca mógł przyjrzeć się wielkim klasykom malarstwa współczesnego. Znajomość ta zaowocowała także odkryciem bogactwa, jakim jest sztuka dawna, tak silnie obecna na płótnach Ignacego Czwartosa- „malarza Sarmaty”. Prace mistrza, malarstwo ikonowe, a także polska sztuka barokowa ze wszystkimi jej atutami i mankamentami stały się filarami, na których opierają się jego działania. Inspirowane malarstwem dawnym portrety zawierają w sobie cząstkę zarówno ikonowej, jak i typowej dla abstrakcji, syntezy form. W swoistej prostocie obrazów Ignacego mieszają się z sobą fascynacje to Malewiczem, to znowu ikoną czy uproszczonym niekiedy do granic możliwości prowincjonalnym malunkiem przed 300 lat. Ów szacunek dla przeszłości i możliwość twórczego wykorzystania tego co dawne- mniej lub bardziej odległe w czasie- to cenna wartość przekazana artyście przez Jerzego Nowosielskiego.

Szczerym, swoistym castrum doloris, wystawionym…. a trafniej określając… namalowanym na chwałę mistrza, stał się obraz symbolicznego pogrzebu Jerzego Nowosielskiego. Ułożonemu na marach ciału-wizerunkowi malarza towarzyszą kolejne ikony- miniatura obrazu, umieszczonego na jego nagrobku, a także dwa nieustannie oddziałujące, pobudzające rzeszę twórców symbole – imago Marka Rothko i Nikifora Krynickiego. Powiedzieć można, że piszący ikony… „nieceniony”, został metaforycznie powitany i przyjęty w poczet wielkich. Malarstwo Nowosielskiego zrównane zostało z dokonaniami równie silnych osobowości – Rothko i Nikifora. Owa trójca może stanowić swoiste, artystyczne Credo- symbolizować może niezależność, odwagę i siłę bycia „innym” w stosunku do „reszty” z całą świadomością cieni i blasków wynikających z podjętych decyzji.

Takiego Nowosielskiego widzi Czwartos. Można wspierać się, ile procent duchowości jest w duchowości obrazów Nowosielskiego; rozpisywać się czy zaistniał, czy nie zaistniał na tzw. „Zachodzie”, czy był wioskowym… a może miejskim malarzem… abstrakcjonistą… ikonopisem piszącym ikonki. Z całą pewnością dla pewnej grupy malarzy, w tym dla Ignacego Czwartosa stał się podporą, symbolem konsekwentnej, niełatwej drogi twórczej. Drogi często zniechęcającej, wzbudzającej wątpliwości i niepokój o sens przedsięwziętych działań, ale szczerej zarazem i pozwalającej na pewien komfort bycia w porządku wobec samego siebie, co w obecnych czasach często bywa luksusem.

Michał Hankus

Strona główna » Archiwum » Wystawy » 2013 » Ignacy Czwartos, „Taka robota na wiosce”, 6.12.2013