Badanie słowa, jego znaczenia i oddziaływania kryjących się za sekwencją kilku znaków, to istotny element prac Natalii Wiśniewskiej. Słowa, zmagazynowane w szklanych witrynach, uchwycone i przyszpilone do podłoża niczym motyle, stały się swoistymi trofeami lub precjozami wyjętymi z ogromnego skarbca. Z naukową precyzją zestawione nabrały one znaczenia; pobudziły wyobraźnię obserwatora. Znaki układające się w słowa – obiekty otoczone przez artystkę szczególną opieką- budują prosty z pozoru ciąg skojarzeń. Odczytywane znaki odwołują nas do znanych nam powszechnie idei i wyobrażeń, takich jak na przykład sprawiedliwość, osąd czy życie i śmierć, człowiek i zwierzę. Każde słowo przywołuje obraz, wydawałoby się, wspólny dla wszystkich. W rzeczywistości każdy z osobna, stając przed obiektami stworzonymi przez Natalię Wiśniewską, samodzielnie musi się skonfrontować ze zbiorem znaków i odczytać kod. Rozwiązań, wynikających z wglądu w strukturę owych witryn, będzie tyle samo, ilu obserwatorów. Na tym polega właśnie magia znaku, graficznej formy tworzącej wizualną stronę słowa. Znak pobudza w każdym z nas sferę wyobrażeniową; za każdym symbolem kryje się wizerunek czegoś lub kogoś, w najlepszy sposób tłumaczący informatywną stronę zestawu form graficznych, jakim jest widoczne za papierze słowo.

Wyrazy, ich litograficzne odbitki usystematyzowane w szklanych entomologicznych gablotach, określone zostały przez autorkę zlepkiem sylab „Kam Ham”; sylab wyjątkowych i nie przez przypadek zestawionych z litografią oraz ze swoistą „naukową” otoczką, towarzyszącą owym pracom. „Kam” i „Ham” uważane są przez wielu semiologów, za tzw. „klejnoty” ludzkiej mowy, wywodzące się z epoki kamienia i tworzące zarazem rdzeń słowa „kamień”. Wydrukowane w technice litografii wyrazy, stają się zatem swoistym odwołaniem do prapoczątku. Starannie dobrane słowa, odbite niekiedy z wszelkimi niedoskonałościami kamiennej matrycy, są dla autorki klejnotami o wyjątkowej wartości. Owe kosztowne, bogate w znaczenie okazy w życiu codziennym często ulegają wszelkim uproszczeniom i dewaluacji. Jednak zamknięcie ich w obrębie delikatnych, szklanych przestrzeni- swoisty zabieg dokonany przez autorkę- przywróciło w pewnym stopniu im blask i pozwoliło na indywidualne ich odczytanie; wyszukanie relacji między nimi.

Autorka w przenośni „zapanowała” nad słowami. Ujęła je w szklane ramy wiedząc zarazem, że pełna kontrola nad słowem, jego znaczeniem, nigdy nie będzie możliwą. Taki zabieg jest nierealny ze względu na oddziaływanie zapisanego tekstu, który ulega indywidualnej wizualizacji w ludzkim umyśle. Nad czcionką, materialnym elementem słowa można zapanować, ale nie można sprawić, by każdy z osobna wyobraził sobie w identyczny sposób to, co przekazuje tekst. W dodatku słowa skatalogowane w gablotach często odnoszą się do odczuć, subiektywnych impulsów, których żadna siła zewnętrzna oraz nawet najostrzejsza samokontrola nie są w stanie opanować. Natalia Wiśniewska odwołuje nas do pojęcia eukratos, które dla Sokratesa oznaczało panowanie nad sobą, kontrolę ducha nad emocjami, popędami i niezależność człowieka od jego zwierzęcego pierwiastka. Pojęcie to miało charakteryzować idealnego członka greckiej oikoumene, wyzwolonego od wszelkich szkodliwych popędów i niepokojących myśli. Miało być także pomocne w osiągnięciu Arystotelesowskiego mesotes- swoistego „aurea mediocritas”, życia zgodnego ze specyficznie pojętą harmonią i dalekiego od wszelkich skrajności, które mogłyby okazać się szkodliwe do jednostki i jej otoczenia. Owa harmonia miała oscylować między dwoma skrajnymi sytuacjami, niedostatkiem i nadmiarem, które traktowane były jako wady.

Prace Natalii Wiśniewskiej w pewien zawoalowany sposób ilustrują anomalie, utrudniające każdemu z nas osiągnięcie wspomnianego już eukratos. Słowa umieszczone w gablotach odwołują się do owych różnorodnych skrajności i przeszkód komplikujących drogę do osiągnięcia „środka”.

Zaciętą walkę między nadmiarem a niedostatkiem tego, co pozwoli na zdobycie szczęścia, ilustrują tarcze zegarów, wykorzystane przez artystkę w cyklu „Czasem”. W miejscu cyfr i liczb pojawiły się nazwy cech charakteru, wad i zalet. Słowa wprawione mechanicznie w ruch, porównane zostały do ludzkiego życia, w którym nieustannie lawiruje się między dwoma biegunami, gdzie to co dobre miesza się z tym co złe. Osiągniecie tzw. „środka”- możliwości samokontroli i szczęścia- staje się swoistą utopią, pięknym i nierealnym marzeniem. Pomimo braku możliwości uzyskania komfortu pełnego szczęścia, każdy z nas nieustannie dąży ku temu. Jest to cel podejmowany codziennie, powtarzający się cyklicznie niczym znaki na cyferblacie.

Michał Hankus

Natalia Wiśniewska

natalii43@wp.pl

Natalia, Kaja Wiśniewska ( 22.04.85 r. ) jest absolwentką UA w Poznaniu. Dyplom zrealizowała w pracowni Litografii Profesora Stefana Ficnera. Brała udział w Wystawie Finalistów XXX Edycji Konkursu na stypendium im. Marii Dokowicz (konkurs na najlepszy dyplom), a także uzyskała Stypendium Marszałka Województwa Wielkopolskiego na rok 2009. Do moich najważniejszych prac należą: Obraz/Obraza (malarstwo/performance), Czasem (instalacja/obiekt), pokutJa (performance) czy Kam Ham (grafika/instalacja/obiekt – praca dyplomowa).

Reinterpretuję słowa, dopasowując je do własnej idei, rozciągając, bawiąc się formą i znaczeniem słów. Obszar języka jest dla mnie najbardziej potencjalną, wszechobecną i jednocześnie najbliższą strukturą kreującą moje relacje. Słowa są jak materiał plastyczny, który poddaję obróbce, tworząc nowe znaczenia i kody.

Kontrast, czas, ruch, relacja to tylko niektóre z pojęć konstytuujących moją artystyczną wypowiedź. Dzięki pojęciom łatwiej jest namierzyć rzeczy, a także dowiedzieć się czegoś o ich naturze. Słowa istnieją przez ich znaczenia. Kiedy uchwycimy znaczenie, właściwie można zapomnieć o słowach.

Wystawy/ nagrody/ plenery/ festiwale:

Galeria Stara Wozownia, Toruń 2009,

Laboratorium – Projekt Marii Niemyjskiej : „Poruszyć miejsce – wyruszyć z miejsca” – instalacja/obiekt ” Czasem – Tymczasem Badaj Czasem Czasem”,

Galeria Działań, Warszawa, 2009/2010,

„Myśli nieuczesane”- 14 Pracownia Rysunku Prof. Jerzego Hejnowicza ASP Poznań, instalacja/obiekt – ” Czasem”,

Stypendium Marszałka Województwa Wielkopolskiego w dziedzinie Kultury na rok 2009

Galeria ASP, Poznań 2010,

„OBRAZ / OBRAZA” – MALARSTWO / PERFORMANCE,

Stara Rzeźnia, Poznań 2010, Artenalia,

malarstwo („Powinności”, „Niesforna forma” oraz dokumentacja performance ” OBRAZ / OBRAZA” wraz z dyptykiem), performance („pokutJa”), instalacja „Czasem”

Stara Rzeźnia, Poznań 2010, Festiwal Muzikanova,

wystawa podyplomowa , grafika/obiekt/ instalacja – ” KAM HAM”

Festiwal Performance THXIEHB Lwów 2010,

performance : „pokutJa”, „Po drugiej Strunie”

International Plain Air Frumushika Nova 25/09/10 – 05/10/10,

Organizowany przez Ambasadę Litewską na Ukraine, projekt : Magnus Ductus Poesis, Owce, kontynuacja projektu Kam Ham, performance

Europejski Festiwal Sztuki Performance EPAF 2010, Zamek Ujazdowski w Warszawie,

„pokutJa”, „Po drugiej Strunie”

Projekty takie jak: ” Czasem”, „OBRAZ / OBRAZA”, „KAM HAM”, „pokutJa”, „Po drugiej Strunie” to przykłady badanego przeze mnie wielowymiarowego obszaru sztuki, które tworzą mój indywidualny język wypowiedzi artystycznej.

OPISY WYBRANYCH PRAC:

KAM HAM

Tytułem tym nawiązuję do najszlachetniejszego, zdaniem psychologów języka czy semiologów, klejnotu mowy ludzkiej – dwóch sylab z epoki kamiennej „kam” i „ham”. Tworzą one wyraz lub rdzeń wyrazu oznaczającego kamień.

Projekt mój stanowi specyficzną kolekcję graficzną . Zapożyczając z entomologii formę przechowywania owadów w szklanych gablotach, tworzę własny niepowtarzalny zbiór okazów, którymi są – słowa.

Każde pojęcie traktuję jak żywy organizm – indywidualny okaz. Tak, jak entomolog łapie i preparuje owady, tak ja poluję na słowa i podejmuję próbę spreparowania ich znaczenia.

Słowo jest najprostszym modułem skojarzeń. Jego magia tkwi w zdolności wywoływania obrazów. Istnieje wiele słów, które każdy rozumie inaczej lub w sobie bliski sposób. Język jest dla mnie energią generowaną przez człowieka, dzięki której każdy proces jest zjawiskiem myślowym i fizycznym. Według Franza Boasa (.) komunikowanie stanowi rdzeń kultury i właściwie samego życia. Język – twierdził – jest czymś więcej niż tylko środkiem wyrażania myśli. W gruncie rzeczy stanowi on główny czynnik kształtujący myślenie.

Złapane, znalezione, podarowane, zacytowane i spreparowane słowa tworzą pamięć – prywatną kolekcję, wyrażoną poprzez połączenie litografii oraz sprzętu laboratoryjno-entomologicznego.

Wszystkie eksponowane w gablotach słowa/okazy odbite są z kamienia. Druk litograficzny oprócz tego, iż jest nośnikiem idei i znaczeń, spełnia jeszcze jedną, bardzo ważna funkcję – jest nośnikiem pamięci. Twórcą tej techniki był Alois Senefelder – artysta porównywany do twórcy druku Johanessa Gutenberga, który promując przy jej pomocy własne teksty jednocześnie przyczynił się do rozwoju cywilizacji obrazkowej.

Rozpoczętym projektem Kam Ham badam żywą i zmienną materię języka, poszukując stałej wartości ludzkiej. Pytam, czy powołane do życia słowa, spreparowane, a potem nabite na entomologiczną szpilkę są martwe? Może nadal żyją, bo przecież ludzie sami nadają im znaczenie? Słowa są jak motyle, atrakcyjne, ale kruche, delikatne i ulotne, łatwo je zdusić, odebrać im życie / znaczenie.

Warunkiem spełniającym ideę kolekcjonowania słownych okazów jest przede wszystkim wymiana i dialog. Badam żywe organizmy słowne na żywych organizmach ludzkich – w kontakcie z ludźmi posługującymi się danym językiem, zarówno polskim jak i obcym, we wszystkich, także potocznych, użytkowych formach. Żeby poszerzyć horyzont moich poszukiwań chciałabym nawiązać bezpośredni kontakt z naturalnym środowiskiem, w którym dany język się narodził, rozwija lub wymiera. Najlepszym sposobem jest w tym wypadku podróż, podczas której mogłabym „na żywo” zmierzyć się z nieznanym językiem i zebrać okazy świadczące o jego niepowtarzalności.

Spotkanie na obszarze innych ekosystemów językowych daje szansę nie tylko na dokonanie zbioru, pomiaru, analizy, ale także stwarza potencjał zaistnienia nowej relacji, rysując formę dialogu opartego na wzajemnej wymianie i współpracy.

CZASEM

To instalacja, w której wykorzystuję mechanizmy zegarów wahadłowych . Pięć zegarowych obiektów różni się od siebie budową cyferblatów , nazwanych przeze mnie ” pojęcioblatami”. W miejscu cyfr i liczb wstawiam słowa. Wartości te wpisane jedna po drugiej, konsekwentnie mówią o następstwach ludzkich wyborów. Całości towarzyszą dźwięki nieregularnego tykania i wybijania , który odbiorca jest w stanie doświadczyć, przysłuchując się – „Czasem”.

OBRAZ / OBRAZA

Obraz – całokształt, wizerunek, ikona, punkt odniesienia – On – niewzruszony, trwały, pełny, majestatyczny, idealny. Ja materializuje się tylko w relacji do Innego, Inny to Obraz . Obraza – naruszenie, wykroczenie przeciw czemuś, obrażenie się – Ona.

Słowo obraza funkcjonuje w dwóch podstawowych, ściśle ze sobą związanych znaczeniach: jako akcja i jako reakcja, jako czyn i jako jego skutek psychologiczny. W pierwszym znaczeniu obraza jest świadomym działaniem polegającym na znieważeniu kogoś, obelżywym zachowaniu się wobec kogoś, uchybieniu czyjejś godności osobistej. Słowo obraza funkcjonuje również w takich zwrotach jak obraza majestatu, moralności, dobrych obyczajów czy uczuć religijnych. Słowo to znaczy wtedy „naruszyć coś”, „wykroczyć przeciw czemuś”. Nie jest tu wprost obrażany człowiek, ale rzecz, symbol, zasada, czy uczucie.

Dyptyk Obraz/Obraza powstał w wyniku długotrwałego procesu nawarstwiania farb olejnych i płócien na krosnach. Ilość warstw na Obrazie (niej) i Obrazie (nim) jest taka sama (ok.30). Obraz jest jednorodny, gęsty, zamknięty, Obraza natomiast wielopoziomową strukturą, ciężką, wielokrotnie złożoną.

Oba obrazy malowane są w czerwieni. Jest to barwa dominująca, inwazyjna, posiadająca dynamiczną moc i bogatą symbolikę. Wybrałam czerwień, gdyż Obraz/Obraza potrzebuje przestrzeni oddziaływania, ma absorbować, a nawet atakować i męczyć swoja obecnością. Format obrazów zbliżony jest do formatu drzwi, przejścia.

Dyptyk uruchomiony został przez performance – w sytuacji postawionych obrazów naprzeciw siebie, znajdując się pomiędzy obrazami, a właściwie stojąc tyłem do Obrazu, obdzierałam Obrazę z wielu warstw farby i płócien.

Judith Butler nazywa płeć „performatywem”, „czynem”. Podmiot sam konstytuuje się performatywnie poprzez swoje czynności. Każdy z nas jest zarówno męż­czyzną, jak i kobietą, w zasadzie każdy z nas jest pod względem odczuć hermafrodytą. Dalej twierdzi, że „wywołujący melancholię podział wewnątrz „ja” prowadzi zarazem do reprezentacji, a stąd do performansu. Ale i sam performans nęka melancholia, ponieważ jest on skazany na powtórzenie, które przypomina o stracie, a nigdy nie pozwala jej odzyskać.

Figurą, która wyraża powyższą koncepcję reprezentacji i podmiotowości, odnalezioną w muzułmańskich pismach przez Stefanię Pandolfo, jest al-finta. Według opisu Pandolfo jest to „wieloznaczne pojęcie z pogranicza przedstawienia i myśli, oznaka uporczywej różnicy, szczeliny, rozdźwięku, schizmy, dysjunkcji czy oddzielenia – oddzielenia od samego siebie – figura wygnania, określająca sytuacje podmiotu i jako możliwość, i jako strata”.

Corinne Dempsey uważa, że podmiot działa w „szczelinie między językami i kulturami, między rodzajami i klasyfikacjami”, w której „możliwa jest pewnego rodzaju uważność i międzykulturowy dialog”. Moim Działaniem performance uruchamiam, penetruję i oczyszczam pojęcie obrazu, jednocześnie obnażając spiętrzoną, zaskorupiałą strukturę nagromadzonych pojęć i teorii na temat obrazu. Obrażam majestat ikony, ideału, stawiając go „twarzą w twarz”, ” Obraz z Obrazą” wobec rzeczywistości – brutalnej, okrutnej, przegniłej nawarstwionymi znaczeniami, odbierającej poczucie godności, bytu, wciąż wykrzywiając, modyfikując i digitalizując obraz.

Strona główna » Archiwum » Wystawy » 2011 » Natalia Wiśniewska, Mesotes – „Eukratos Anomalia”, 06.05.2011