Feministyczna bakteria

Mało dotychczas komu znana bakteria o nazwie Wolbachia, odkryta w 1924 r. w układzie rozrodczym komara, znajduje się na progu wielkiej naukowej i medycznej kariery. Niezwykłą cechą Wolbachii jest to, że podczas gdy niezliczone przywary i niezasłużone przywileje samców krytykowane były przez wielu, Wolbachia postanowiła przejść od słów do czynów i dokonać w tej sprawie czegoś konkretnego. Do jej ulubionego arsenału należy, między innymi, wybiórcze mordowanie osobników płci męskiej, wyzwalanie zdolności do dzieworództwa u samic oraz zamiana chłopców na dziewczynki. Na szczęście dla rodzaju ludzkiego, terminów „chłopcy” i „dziewczynki” użyłem tu metaforycznie, ponieważ (jak na razie) Wolbachia nie atakuje ludzi, a jedynie owady. Wśród tych ostatnich jednak aż 20% gatunków – od komarów przez osy do biedronek i motyli – pada ofiarą pro-feministycznej infekcji.

Przyczyna niechęci Wolbachii do samców jest zrozumiała. Mikroorganizm ten, należący do grupy, zwanej riketsiami, żyje w cytoplazmie komórek zainfekowanego gospodarza. Rozprzestrzenia się on, przenosząc się z matki na potomstwo we wnętrzu komórek jajowych. Plemniki nie mają jednak cytoplazmy i Wolbachie giną wraz ze śmiercią swego męskiego nosiciela. Redukcja liczby samców w zarażonej populacji leży zatem w ich dobrze pojętym biologicznym interesie. Osobliwe praktyki tej zmieniającej płeć bakterii są już same w sobie dość intrygujące, by usprawiedliwić żywe zainteresowanie uczonych. Wolbachia stała się w ostatnich latach naukowym przebojem – organizowane są na jej temat specjalne konferencje i jej genom wytypowany został jako kandydat do selektywnego sekwencjonowania. Niemniej zainteresowanie to nie jest jedynie wynikiem fascynacji badaczy wszystkim, co dotyczy płci. Badania Wolbachii mogą mieć ogromne znaczenie zarówno praktyczne, jak i teoretyczne. Poznanie jej biologii może otworzyć drogę do leczenia chorób wywołanych przez tropikalne pasożyty, takich jak ślepota rzeczna czy elefantiasis. Może jednak także rzucić nowe światło na ewolucyjny proces powstawania nowych gatunków. Wielu uczonych uważa, na przykład, że struktury komórkowe, zwane mitochondriami, pełniące funkcję „komórkowych elektrosiłowni”, same były niegdyś mikroorganizmami podobnymi do Wolbachii, które zainfekowały komórkę naszego dalekiego przodka. Zamiast jednak jej zaszkodzić, same stały się częścią komórki, podejmując z nią konstruktywną symbiozę.

Krzysztof Szymborski

Strona główna » Archiwum » Wystawy » 2007 » Adam Rzepecki, „feminismus 2004-2006”, 29.06.2007