Stanisław Koba, Biston Betulaia

Zamieniam rzeczy na czarne dziury.

S.K.

Ćma, Biston Betulaia, delikatny owad, lekki, kruchy, nie tylko ze względu na swoje delikatne ciało, ale i z powodu krótkości życia, stał się obiektem malarskich zainteresowań Stanisława Koby. Artysta ukazał owo niepozorne zwierzę w powiększeniu. Delikatny motyl stał się czymś nienaturalnym, ale zarazem prawdziwym, oddającym realną prawdę o sobie, czyli o istocie zdolnej do lotu. Obok ćmy pojawił się także jego latający konkurent, jakże podobny pod względem kształtu. To B-2, nowoczesny amerykański bombowiec strategiczny. Ciężka, zimna maszyna do zabijania została zestawiona z delikatnym istnieniem, jakim jest niepozorna ćma. Oglądając obie te prace, zastanawiać się możemy, kto kogo skopiował, czy człowiek naturę, czy natura człowieka. Stanisław Koba doskonale zauważył bliskość tych obu, wydających się nam nieprzystającymi do siebie, światów. Owa niepozorna ćma, jest przecież mistrzem kamuflażu, idealnie zlewa się ze swoim naturalnym środowiskiem życia, szczególnie korą brzozy, natomiast ciężka maszyna latająca dzięki zastosowaniu najnowszych technologii, także się kamufluje, pozostaje niewidoczną dla radarów przeciwnika. To dwa z pozoru kontrastowe światy, jednak tak podobne do siebie.

Owa Biston Betulaia, stała się tytułem wystawy prac malarskich Stanisława Koby. Obok wspomnianych powyżej obrazów, pojawią się także prace inspirowane wielkimi dziełami kinematografii, a także i wydarzeniami z przeszłości, z czasów II wojny światowej. Na wstępie trzeba zaznaczyć, że nie są to próby ilustrowania przeszłości, ani zabawy kinowymi motywami. Artysta nie opowiada nam historii, nie tworzy nam fabuły. Dobiera rozmaite wątki, motywy, zarówno z przeszłości, jak i z teraźniejszości. Nie ilustruje zdarzeń, tak jak zrobiłby to malarz batalistyczny, czy historyczny. Nie o to chodzi. Ważny jest tu efekt oddziaływania, wpływu na nastrój i na skojarzenia. Prace te, podobnie jak ćma i bombowiec, są próbą przywołania nastroju, swoistym zestawieniem, pozornie sprzecznych, ale zarazem tak podobnych do siebie światów. Wiadomo, iż bombowiec zawsze będzie kojarzył się nam ze złowrogim widmem wojny. Niewielka ćma, powiększona do gigantycznych, jak dla niej, rozmiarów, także traci na swojej niewinności, też wywołuje w nas niepokój.

Artysta zaprezentuje nam także „Ptaki”, ilustrację ze słynnego dreszczowca Alfreda Hitchcocka. Obraz ten budzi szczególny niepokój. Ptaki stają się tu prawie abstrakcyjną, łączącą się masą, atakującą określoną kształtem postać ludzką. Ptaki można zestawić tu z „Curtis SB2C Helldiver” obrazem ukazującym bombowce amerykańskie, używane w podczas wojny z Japonią. Także tutaj pojawia się to paradoksalne podobieństwo. W obu przypadkach złowrogie są i ptaki i samoloty, oba te czynniki niosą strach i śmierć.

Sam sposób wykonania prac niesie ze sobą piętno pewnego niepokoju. Stanisław Koba atakuje materię – płótno, szare, pozbawione neutralnej bieli, antymaterią czernią. Sam obraz staje się miejscem zachodzącego skontrastowania, zmagania się czegoś, materialnego płótna, z czernią, czymś co nie występuje w sposób naturalny w przyrodzie. Owa czerń uderza swoją fakturą, widać wyraźne pociągnięcia pędzla, niekiedy widoczne są tu duże grudki, jakby zastygłej czarnej mazi. Dochodzimy wręcz do wniosku, że antymateria, to nic, czym obiektywnie jest w przyrodzie czerń, zdaje się istnieć realnie. Faktycznie atakuje ona płótno, które w pewnym momencie staje się tylko tłem, nośnikiem, na który nałożona została czarna konfiguracja form. W pewnym momencie możemy odnieść wrażenie, że tematyka prac jest zagadnieniem drugorzędnym. Oczywiście formy i litery, pokrywające powierzchnię płócien są ważnym kodem, informacją. Informują nas o wspomnianych już wcześniej paradoksach i niebywałych, ale uzasadnionych, zestawieniach. W pewnej chwili, jednak, najważniejszym wątkiem jest owe zmaganie się czerni z podłożem. W wyniku owego starcia powstaje obraz.

Michał Hankus

27.10.2008

Strona główna » Archiwum » Wystawy » 2008 » Stanisław Koba, „Biston Betulaia”, 30.10.2008